Ostatnie dni nie są szczęśliwe dla Pawła Wiesiołka. Najlepszy polski wieloboista zmaga się z kolejnymi kłopotami zdrowotnymi. Zaczyna się walka z czasem. Do najważniejszych imprez coraz mniej dni, a urazy komplikują sytuację. W rozmowie z TVPSPORT.PL opowiedział o bólu i zaciskaniu zębów podczas treningów.
Filip Kołodziejski, TVPSPORT.PL: – Jak zdrowie? Ostatnie wieści były niepokojące.
Paweł Wiesiołek: – Sezon olimpijski i pogoń za minimum dały o sobie znać. Kosztowało mnie to więcej niż myślałem. W 2022 roku płacę "karę". Treningowo jestem przygotowany, ale zdrowie nie dopisuje. W marcu na mistrzostwach Polski złapałem kontuzję przywodziciela i mięśnia prostego brzucha. Potem miałem trzy tygodnie przerwy. Nie pojechałem na halowe mistrzostwa świata. Odpuściłem starty. Byłem zniecierpliwiony po rywalizacji w Tokio. Chciałem pojawiać się na stadionach jak najszybciej. Nie wyszło. Problemy się nawarstwiają. "Odezwały się" plecy i łokieć. Podczas mistrzostw kraju spróbowałem sił. Udało się. Następnie wyleciałem na zgrupowanie do Portugalii, gdzie mocno pracowałem. Gdy pojawiły się większe, bardziej dynamiczne obciążenia organizm nie wytrzymał.
– Byłeś zmuszony wycofać się z ostatniej rywalizacji w austriackim Goetzis.
– Niestety, walczyłem na środkach przeciwbólowych. To był błąd. Zaryzykowałem. Nie opłaciło się. Na szczęście niczego nie zerwałem i nie naderwałem, ale stracę czas. Mam mikrourazy. Bieganie wytrzymam, ale gdy przychodzi do odbijania się, ból jest zbyt natrętny. Muszę zluzować przez najbliższe dwa tygodnie. Urazy komplikują przygotowania do mistrzostw świata i Europy. Nie jestem w stanie wejść na wyższy poziom przygotowań. Czas odsapnąć.
– Jesteś zdenerwowany?
– Oj, użyłbym zdecydowanie mocniejszych słów. Jestem sfrustrowany. Pojawił się psychiczny ból. Nastawiałem się na sezon bardzo mocno. Chciałem poprawić rekord Polski. Nie boję się takich słów. Jestem bardzo dobrze przygotowany. Treningi szły w bardzo dobrym kierunku. Złość jest sportowa – bardzo pozytywna – nakręca mnie. Lubię startować, dlatego jeszcze nie pogodziłem się z problemem.
– Zabrakło cierpliwości?
– Strzał w dziesiątkę. Zamiast wyluzować i przygotować się do mistrzostw świata, szarżowałem na maksa. Nie było we mnie pokory. Chciałem się pokazywać kibicom. Najwidoczniej niepotrzebnie tak często. Uczę się całe życie. Dobrze, że z każdej "porażki" wychodzę pozytywnie, z podniesioną głową. Mam kolejny bodziec, by bardziej dbać o zdrowie. Wprowadzę trening zastępczy, chociaż muszę chwilę poczekać. Jestem po zastrzykach z PRP. To substancja z osocza bogatopłytkowego. Chcę, by uraz szybko ustąpił. Postaram się wysiedzieć dziesięć. To może być trudne. Najwyżej pójdę na siłownię.
– Zawiódł okres przygotowawczy?
– Była za mała przerwa po olimpijskim sezonie. Jestem pracoholikiem. Lubię się męczyć i trenować. Przesadziłem z ćwiczeniami. 31 lat na karku też robi swoje. Trening powinien być bardziej jakościowy, nie objętościowy. Za dużo "ładowałem". Igrzyska olimpijskie w Paryżu są za dwa lata, ale trzeba wszystko robić przemyślanie. Liczę, że we Francji powalczę o czołowe lokaty i podium.
– Start w Tokio wiele zmienił?
– Zrozumiałem, że jestem w światowej czołówce. Moje nazwisko jest coraz bardziej rozpoznawalne. Ludzie kojarzą, że ja to ten "Gladiator", który zrobił sześć wielobojów w dwa miesiące. Nie jestem no-name. Doceniono mnie. Mogę użyć zwrotu: "Jestem kotem".
– Co najbardziej poprawiłeś w ostatnich miesiącach?
– Siłowo jestem na bardzo wysokim poziomie. Poprawiłem życiówki, gdzie się tylko da. Kula, dysk i oszczep już nie ciążą. Przerzuciłem dużo żelastwa. Wyglądam też lepiej technicznie w konkurencjach rzutowych. Generalnie każdy element się polepszył.
– Motywacji dodaje ci fakt, że na salonach bryluje Adrianna Sułek?
– Oczywiście. Cieszę się bardzo, że kobiecy wielobój tak się rozwinął. Zostaliśmy zauważeni. Zorganizowano bardzo dobre międzynarodowe zawody w Bydgoszczy. Super sprawa. Adrianna nie jest osamotniona. Mamy kilka zdolnych kobiet. Być może w 2022 roku padną w Polsce trzy wyniki powyżej 6000 punktów. Kiedyś było tak, że rywalizowały Karolina Tymińska, Kamila Chudzik i długo, długo nikt. Przyszły lepsze czasy. Trzeba to wykorzystać. Wychodzimy z cienia. Kto wie, może będą dwa medale w wieloboju podczas mistrzostw Europy.
– Adrianny i twój?
– Tak! Jadę do Monachium tylko po medal. U mężczyzn wielobój poszedł bardzo do przodu. Poziom jest kosmiczny. Jestem nakręcony.
1
10.66
2
10.82
3
10.87
4
10.91
5
11.00
6
11.05
7
11.07
8
11.08
9
11.25
1
46.28
2
47.31
3
47.34
4
48.09
5
48.37
6
48.81
7
49.35
8
49.47
9
50.37
1
22.17
2
22.21
3
22.25
4
22.31
5
22.44
6
22.77
7
22.78
8
22.82
9
22.99
1
3:33.19
2
3:33.35
3
3:33.41
4
3:33.42
5
3:33.75
6
3:33.82
7
3:34.14
8
3:34.40
9
3:34.65
10
3:34.69
11
3:34.77
12
3:34.84
13
3:34.90
14
3:36.08
15
3:36.18
16
3:38.47
17
Did Not Finish
18
Did Not Finish
1
51.91
2
53.58
3
53.64
4
54.38
5
54.56
6
55.13
7
56.35
8
56.38
9
58.47
1
9.87
2
9.90
3
9.96(.952)
4
9.96(.958)
5
9.97
6
10.05
7
10.10
8
10.11
9
10.32
1
3:50.62
2
3:54.73
3
3:56.00
4
3:56.10
5
3:56.30
6
3:56.39
7
3:56.79
8
3:57.79
9
3:57.95
10
3:59.02
11
3:59.66
12
4:03.65
13
4:05.32
14
4:05.78
15
Did Not Finish
16
Did Not Finish
1
12.19
2
12.24
3
12.25
4
12.31
5
12.32
6
12.41
7
12.43
8
12.60
9
12.66
1
49.18
2
49.27
3
49.83
4
50.11
5
50.16
6
50.18
7
50.28
8
50.53
9
50.65